top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraAneta Wrzosek

Czas pożegnania

Strata. Pustka. Wyrwa w sercu. Już nie pierwszy raz i na pewno nie ostatni. A boli zawsze. To co, że cztery łapy zamiast dwóch nóg, futro zamiast gładkiej skóry, szczeknięcie zamiast mowy. Znam już ten mocno dławiący ścisk w klatce piersiowej. Oddycham bardzo pytko. I czuję ten przeszywający ból, który z okolic serca promieniuje do szczęki, do nosa do skroni i prowokuje potok łez. Taki, którego nie mogę zatrzymać. Budzę się w nocy bez tchu, szybsze bicie serca, ból brzucha. Łyk wody, zasypiam. Wstaję rano, płaczę. Prysznic, płaczę. Wysiadam z metra, płaczę.

Tyle dni, a ja wciąż nie wzięłam normalnego oddechu. Nie wiem co ze sobą zrobić. Jak żyć bez naszych stałych elementów dnia. Ciągle znajduję sierść pod kanapą, ale taką martwą, bez jej wielkouchej właścicielki. Gdzieś jeszcze plamy na dywanie po wymiotach tych ostatnich dni, gdzieś ślady wyplutych tabletek, bo i to już nie działało. Ślady po miskach i rozlanej wody na parkiecie, bo piłaś zawsze tak że rozlewałaś na boki. Smycz i szelki już pachną proszkiem do prania, a ja wkurzam się, że chyba za wcześnie upralam, że mogłam przecież jeszcze czuć na nich tę twoją cudownie i wyjątkowo śmierdzącą sierść.


Wstaję rano, sprawdzam gdzie te uszy, czy śpią, czy chodzą po domu, a uszu nie ma. I nie ma tych wiernych mądrych oczu, tego ciekawskiego spojrzenia. I mimo, że już na koniec twój ogon nie merdał, łapki się rozjeżdżały i coraz trudniej było ci wyjść na spacer, to jednak chodziłyśmy. Już wózkiem, żeby cię podwieźć kiedy sił zabraknie. Ale wciąż robiłyśmy nasze kółka. Kilka razy dziennie, jak najpiękniejszy rytuał, powoli i czasem w bólu, ale do przodu, razem przez świat. Bo twój nos, ostatnio już tak mocno popękany i suchy wciąż chciał nawęszać, sprawdzać każdy krzak, wciąż cię prowadził.

A ja teraz też nie mogę być w domu, za pusto tu, za cicho. Cały czas wychodzę, tak jak wychodziłyśmy razem. Te same pory dnia, te same, trasy. Przemierzam je już sama. Spotykam innych psiarzy, patrzą, może współczują, może się dziwią, że po co ona przychodzi tu teraz sama. Mam to gdzieś. Chodzę. Bo każdy przeżywa po swojemu. Ja łażąc, tak jakby z tobą. Podążam każdą naszą ścieżką, a było ich tak wiele.



Dopiero kiedy przejdę już wszystkie nasze wspólne trasy, wtedy się zatrzymam, wtedy usiądę. Wtedy będzie jeszcze ciężej, bo znikniesz. I to wtedy do mnie jeszcze dobitniej dotrze, że nasze chwile już nie wrócą. Ale czas zamknąć to, co zamknąć trzeba. Ty będziesz wtedy lekka i szczęśliwa. A ja odzyskam oddech.

Czasem spojrzysz na mnie z ramki na zdjęcia, ze starego filmiku na dysku, może odwiedzisz we śnie. I tak będziesz zawsze tuż obok, w moim sercu, w moich myślach

I zawsze razem, tylko już inaczej.

Ty wolna.

Ja znów z oddechem.


Do zobaczenia gdzieś. kiedyś piesku.



(...) A kiedy się pożegnać trzeba

i psu iść do psiego nieba,

to niedaleko pies wyrusza,

przecież przy Tobie jest psie niebo,

z Tobą zostanie jego dusza...

(Barbara Borzymowska)



Fotografie: @funny_black_bunny

7 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Przebodźcowana

Kommentare


bottom of page